Jak idea zrzeszania ludzi stała się pomysłem na biznes
Platformy ułatwiające komunikację przez internet stanowią naprawdę bardzo lubiane obszary zainteresowania. Nie dziwi więc to, że różne serwisy typu Facebook są nie tylko doceniane przez zwykłych użytkowników, ale również gwarantują duży zarobek inwestorom. Samo otworzenie i uruchomienie platformy to już dużo, jednak w trakcie pojawia się multum ciekawych pomysłów generujących dodatkowe zyski. Z reguły zysk czerpać można z prostego spełniania oczekiwań użytkowników. To jednak tylko jedna z możliwości zarabiania na tzw. virtual community.
Społeczności profilowane
Chociaż największą popularnością cieszyć się będzie społeczność, do której dostęp ma każdy, często zachodzi potrzeba wyodrębnienia znacznie mniejszych grup powiązanych konkretnymi relacjami zawodowymi bądź hobbystycznymi. Początek takiej społeczności wymaga oczywiście inwestycji, ale później platforma zaczyna sama na siebie zarabiać. Niezbędne staje się wdrożenie np. wydajnych dróg komunikacji lub różnych usług ułatwiających wymianę informacji, plików, osiągnięć. Członkowie społeczności chętnie zapłacą każde pieniądze za maksymalizację wspólnego dobra.
Nobilitacja dla członków
Im bardziej wyrafinowana tematyka łącząca społeczność, tym więcej wnieść może każdy z nowych członków. Przeważnie jednak firmy prowadzące takie platformy chcą uzyskać złoty środek, czyli ani nie przesadzić z kosztami, ani nie uczynić dostępu zbyt elitarnym. Zachowanie pewnych wymogów rekrutacyjnych zapewnia jednak efekt wyróżnienia dla wszystkich, którym udało się wejść w szeregi społeczności, więc dzięki temu stają się oni aktywnymi i lojalnymi jej członkami.
Pomyśleć, ile zysku generuje taka Naszaklasa…
To chyba coś na kształt specjalnych klubów, w których wnosi się opłaty za członkostwo.
I w taki właśnie sposób hegemonem stał się Facebook…